Co rusz napotykałam tajemniczy napis FAR, czy to na odrapanych murach, budynkach, niedomytych samochodach i plecakach nastolatków wracających ze szkoły. O co chodzi? Pierwsze skojarzenie, iście polskie z mojej strony, a nuż to jakieś przekleństwo! Postanowiłam zgłębić temat i popytać "lokalsów". Okazało się że FAR to ukochana drużyna stolicy!
W miejscach najbardziej zapyziałych, na starych murach i rzadziej uczęszczanych uliczkach, tak gdzie malujący mają tą szansę bycia nie niezauważonymi podczas owej czynności zuchwałej – tam też powstają napisy na cześć ukochanego klubu.
W związku z tematem piłki w zeszłą niedzielę dużo się działo. Popołudniową porą rozgrywano mecze tutejszej pierwszej ligi nazywanej Botola. O mistrzostwo kraju walczyły trzy najpopularniejsze i najbardziej utytułowane kluby w Maroku: FAR, Raja i WAC oraz przypadkowo zaplątany do pierwszej ligi FUS z Rabatu. Może pokrótce kto jest kim, a więc: FAR jest z Rabatu, nazwa w rozwinięciu to Forces Armees Royales co w praktyce znaczy że sponsorem klubu jest armia. Cała stolica kocha ten klub, natomiast druga drużyna Rabatu - FUS ma tylko nielicznych zwolenników. Raja i WAC to kluby z Casablanki. Grano w parach: FAR-Raja i FUS-WAC czyli Rabat-Casablanka i Rabat-Casablanka i dodam nawiasem że miasta Casablanca i Rabat nie pałają do siebie wzajemną miłością. Być może za blisko siebie leżą. :) Dzieli je mniej więcej godzina drogi. Oba mecze rozgrywano o tej samej porze. Jeden na stadionie Rabatu, drugi w Casablance. Transmisja telewizyjna była natomiast podwójna ;)
W 2008 FAR był mistrzem, w 2009 Raja, w tym roku zaś mistrzostwo przypadło dla WAC z Casablanki. Nie była to porażka sromotna dla kibiców Rabatu, gdyż znaleźli sobie zastępczy powód do radości. Powodem tym było zwycięstwo 1:0 z Raja czyli Casablanką, a że nie ma mistrzostwa, no.. trudno!
Zaraz po zakończeniu meczu, zanim kibice zdarzyli wrócić z dość odległego stadionu, tutejsi chłopcy z dzielnicy, zsynchronizowani równo z gwizdkiem kończącym mecz, zebrali się na ulicy. Okrzykami i wrzawą zaczęli świętować tę wygraną! Biegali jak oszaleli wzdłuż ulicy w kilkuosobowej grupce. Jeden, widocznie kibic najzagorzalszy, wybiegł z koszulką klubową w dłoni, przebiegł z nią ulicę, wymachując barwami klubu dość energicznie. Po chwili, już mając koszulkę na sobie, rozpoczął triumfalny bieg z resztą grupy udając się na sąsiednią ulicę..
barwy klubowe: czerwony, czarny i zielony
Prawdopodobnie za ciepło na szaliki;)
OdpowiedzUsuńNo Beatta święte słowa! Dziś o 16:45 jest 38'C więc szaliki i czapki raczej w grę nie wchodzą. A to dopiero początek lata..
OdpowiedzUsuńNo widze ze w Maroko znow goraco, czyli te 38
OdpowiedzUsuńZ tym FAR tez mnie zastanawialo:)Szaleja za pilka
Pozdrawiam z Polski
FUS..fajna nazwa!!!:)
OdpowiedzUsuń