Uff, uff, to dobrze,ja bym chyba nie mogla... Pamietam, jak w 2007r przyjechal do hotelu w ktorym pracowalam Kadafi. Zrobili niezla szopke na jego przywitanie, a jednym z elementow bylo rytualne poderzniecie gardla dwom barankom u wejscia do recepcji. Jak ja uslyszalam to beczenie barankow, to myslalam ze sie poplacze! potem tylko widzialam worek, z ktorego sciegala krew, straszne! A w stajniach trzymali jeszcze 5 takich barankow na kolejne dni...Ech, normalnie chcialam je wykrasc;(
bardzo lubie ta swieta ;)
OdpowiedzUsuńUff, ale zdjęcie!
OdpowiedzUsuńBaranek zjedzony, rozumiem?:)
W większości marokańskich domów baranek lub koziołek jest właśnie konsumowany.. potrwa to mniej więcej tydzień lub dwa tygodnie..
OdpowiedzUsuńps. sprostuję że ja własnego baranka nie miałam. :)
Uff, uff, to dobrze,ja bym chyba nie mogla...
OdpowiedzUsuńPamietam, jak w 2007r przyjechal do hotelu w ktorym pracowalam Kadafi. Zrobili niezla szopke na jego przywitanie, a jednym z elementow bylo rytualne poderzniecie gardla dwom barankom u wejscia do recepcji. Jak ja uslyszalam to beczenie barankow, to myslalam ze sie poplacze!
potem tylko widzialam worek, z ktorego sciegala krew, straszne!
A w stajniach trzymali jeszcze 5 takich barankow na kolejne dni...Ech, normalnie chcialam je wykrasc;(
Ale zdjęcie! Bardzo mocne.
OdpowiedzUsuń